Syrenka na ósemce ze sternikiem i treningowej hamburce wzięła udział w uroczystej paradzie wiślanej w godzinę „W”. Jak corocznie o 17:00, parada wiślana zatrzymała się, aby oddać hołd bohaterom, którzy w 1944 roku dzielnie walczyli o wolność miasta i całego kraju. Prawdziwe widowisko rozpoczęło się w momencie, gdy w Warszawie rozległ się dźwięk syren. Uczestnikom nie przeszkodził deszcz. W tym roku, piloci z Grupy Akrobacyjnej Żelazny ponownie dołączyli do obchodów, prezentując na niebie nad Wisłą w „godzinie W”, symbol Polski Walczącej.
Nie zabrakło nawet tych którzy chcieli odwrócić do góry nogami pamięć i całą hierarchię wartości. Z miejskiego promu „Słonka” dobiegły dźwięki „międzynarodówki”. https://twitter.com/DacaPrz…/status/1686412256588783616…
Przekaz obchodów wybuchu Powstania Warszawskiego, który ma zupełnie inną wymowę, nie został jednak unicestwiony. Powstanie Warszawskie stale odradza się w nas. Nie mamy wprawdzie złudzeń, że parada jest imprezą popkulturową odwołującą się również do walorów intelektualnych jej odbiorców i do ich emocji. Na plan pierwszy czasem wysuwają się inne jakości. Ludzie przekazują co jest dla nich ważne i co akurat mają w głowach. Ten groch z kapustą u niektórych powoduje jednak obniżanie linii horyzontu.